Idąc na żoliborski departament propozycji pewny byłem jednego – będzie dyskusja o kebabie na placu Wilsona. O co jeszcze spiera się dziś Żoliborz?
Dyskusja o tym, co można zmienić w dzielnicy odbyła się w klubie Coco d’Oro przy Potockiej, w ramach trwającego festiwalu „Warszawa w budowie”. Ściągnęła około 30 osób, lecz niestety zabrakło na niej większości tych, którzy wcześniej zgłosili mailowo propozycje, o których chcieliby opowiedzieć. Rozmowa o Żoliborzu była więc spontaniczna i nie ograniczała się tylko do problemów dzielnicy.
Pierwszy temat był jednak bardzo lokalny i dotyczył słynnego już kebabu na placu Wilsona, zwanego Arialem, z powodu gigantycznego neonu wykonanego z użyciem tej popularnej czcionki. Kebab powstał w lokalu należącym do dzielnicy, a mieszkańcy spierają się przede wszystkim o to, czy właśnie tak powinna wyglądać aktywna polityka ożywiania placu Wilsona, prowadzona przez samorząd.
Kebab to jednak tylko pretekst do rozmowy o lokalach użytkowych w dzielnicy. – Od 9 lat mamy plan zagospodarowania, który dopuszcza zmienianie mieszkań na parterach w lokale użytkowe, z wejściami z ulicy – przypominał jeden z uczestników spotkania. – Tak się jednak nie dzieje. Dlaczego? – pytał.
- Owszem, dzieje się. Na przykład mieszkańcy domu przy ulicy Sierpeckiej zamienili piwnice na lokale użytkowe i ożywili w ten sposób fragment ulicy Słowackiego. I bardzo to sobie chwalą, bo wspólnota zarabia na swoje wydatki – odpowiadał mu inny żoliborzanin.
Burmistrz przejmuje departament
Cały wieczór upływał w oczekiwaniu na pojawienie się burmistrza dzielnicy Krzysztofa Bugli. Ten zapowiedział się, ale dotarł dopiero po godzinie. – Przepraszam, ale zatrzymały mnie uroczystości poświęcone księdzu Popiełuszce – przeprosił i od razu przeszedł do odpowiedzi na pytania, które wcześniej zbierała prowadząca spotkanie Magda Mosiewicz.
- Wbrew temu, co się mówi, Żoliborz nie jest martwą dzielnicą. Nie jest też pozbawiony tożsamości. Wręcz przeciwnie, ma ją bardzo silną i złożoną. Składa się na nią i historia Solidarności z księdzem Popiełuszką właśnie, i idea spółdzielczości, którą tu udało się wcielić w życie – podkreślał.
Pytany o możliwość wykorzystania dzielnicowych parków na potrzeby eksponowania współczesnej sztuki zastrzegł, że nie jest przeciwny, ale dodał: – Fenomenu Parku Rzeźby z Bródna nie da się powtórzyć na Żoliborzu. Tam trzeba było wykreować społeczność od zera, a tu jest już specyficzna, lokalna kultura. Żoliborzowi nie trzeba nic narzucać, tylko wydobyć jego potencjał.
Bugla zapowiedział, że jeszcze w tym roku dzielnica odzyska kilka lokali użytkowych, które mają być wynajęte instytucjom kultury na preferencyjnych warunkach. Zapowiedział też, że kalendarz lokalnych imprez zostanie uporządkowany i przewietrzony tak, by w przyszłym roku skupić się na tych, które udają się najlepiej.
-Uważam, że zadaniem żoliborskiego ratusza nie jest kreowanie rzeczywistości, tylko warunków do jej kreowania przez państwa: mieszkańców, artystów i organizacji pozarządowych – zakończył.
Karol Kobos,
wydawca portalu tvnwarszawa.pl